sobota, 27 września 2014

we mnie

we mnie jest pustka
niekończący się strach
zamykają się ściany
czy byłbyś w stanie je przebić?
czuję jak się oddalasz
nie widze nic innego
widzę jak mijasz mnie na korytarzu
wracam do pustych ścian
i pogrążam się w rozpaczy
ściskam czarny sweter



mgławicą szarych wspomnień
otaczam stare wieki słabości
do niebieskich oczu
mgławicą plugawych myśli
o dłoniach
i w nic wrócą twoje usta
smakiem rozkoszy pokory
rozpaczy i tęsknoty
palce znów się splotą
w nierozłączność
chociaż umysły tak inne
to nasze ciała
przynależące

niedziela, 8 czerwca 2014

o czym myślę

jedyne o czym myślę
to mapy
świata serc naszych
naszych umysłów i dusz
zarozumiałych
widzę drogi
uniesione wonią zieloną
szczęśliwą
a nas nie pokona
żadna propaganda
żaden sejm i senat
jesteśmy silni
kroczymy we dwoje naszymi
zielonymi drogami
po dachach hoteli
po ławkach parkowych
po poduszkach
nasiąkniętych wonią naszych 
złączonych ciał
rozkoszą


czwartek, 29 maja 2014

piękno

Oczy jej się zapadły
Plamy na skórze już dawno przybrały
Sinożółty kolor
Była wszystkim czego pragniesz
Czemu jej nie weźmiesz?
Nie może już powiedzieć nie
Kiedy jej mięśnie zesztywniały bezpowrotnie
Zawsze marzyłeś o całowaniu jej piersi
Czemu tego nie zrobisz teraz?
Czemu nie szepniesz jej do ucha
Jak bardzo ją kochasz
Czemu nie powiesz
Wreszcie cię mam księżniczko
Boisz się?
Powiedz jej prosto w twarz
Uśmiechnij się
Jest twoja
Ty ją znalazłeś
Zrób z nią co chcesz
Weź ją
Boisz się?
Czemu nie potrafisz dostrzec

Piękna śmierci?

bez słowa

nie dajesz mi ratunku
nie ułatwiasz drogi
cierniami niezrozumienia
zaśmiecasz nasze stosunki
nie widząc cierpienia
już nie widzisz łez
wychodzisz bez słowa
w pustkę
a wtedy wracają
sny złe
o ciemności
o nicości wpatrzonej w pustce
i ślepe z miłości oczy
szukają przebaczenia
lecz czym jest przebaczenie
jeśli wciąż i wciąż otwierasz rany
nie chcesz zrozumień
a lodowa góra przebija serce
wciąż i wciąż
bez zrozumienia

sobota, 17 maja 2014

kochanie

kochanie to twardy świat
ja nie daję sobie rady
kochanie to dziki świat
nie potrafię już kochać
nie potrafię być
dobra
zrobię wszystko
tylko by mieć Cię dla siebie
lecz już nie wiem co mam robić
kiedy nieszczęście
spada na nas gęstym
deszczem

mitem słów krążymy dookoła
dusimy się wzajemnie
toniemy w litrach
krzyków
lecz nie puszczę Twoich włosów
nadziei nienawiści
beznadziejnie wirując
wciąż nieprawdziwie wypowiadając
kłamstwo za kłamstwem



środa, 14 maja 2014

niedźwiedzi plecak

dni ciekną przez palce
prawidłowo kośćmi
zarzucam
Tobie i Twoim nawykom
narzucam siebie
swoją nagość
kośćmi zarzucam czarną płachtę
nienawiści niknącej w obłokach
kiedy groty gwiazd dotykają językami
moich pleców
czuję się drobna i naga
czując ostrza gwiazd
w szarym plecaku
ze skóry niedźwiedziej
ten obraz chroni moje złudzenia
i chroni moje wspomnienia
schowane w szarym plecaku
z niedźwiedziej skóry
sekundą uciekam przed skutkami
mów do mnie
weź moją duszę
nie obchodzi mnie to
jest Twoja
na zawsze

wtorek, 25 lutego 2014

czarne kartki

chcę oddać wszystko co napisałam
czarnej kartce papieru
chcę oddać oddech
chcę oddać życie
by krew nasiąkła słowami
trudnymi by wyrazić
każde Twoje wspomnienie mnie
błąka się na kartkach
błąka się jak uśmiech
nie wspominam już
bezcelowej ucieczki
opuszczam miejsce naszej pamięci
puszczam z dymem
wrzaski i wyzwiska
puszczam z ósmego piętra
bo siódme to za nisko
ale przysięgam że wytrzymam
dwa lata czy trzy
liczby mają znaczenie

puste słowa z twoich ust brzmią tak
bezcelowo
wpuszczane w pustkę
zlewają się z moimi czarnymi
kartkami papieru

the perfect match box

the perfect match box 

jesteśmy pudełkiem zapałek
każda zapałka jest uczuciem
które płonie, kiedy się je wyciągnie
i potrze tak
żeby zapamiętać
poczuć każdą iskrę uczucia
które jest zapałką 
i każda końcówka
jest uniwersalna
każda płonie we własnym tępie
piękny jest fakt że niektórzy dostrzegają takie rzeczy

myślę że dla mnie najpiękniejszą zapałką jest ta, która iskrzy się tak nierówno, tak długo, lecz tak silnym płomieniem że aż boli. ale myślę, że w tej zapałce chodzi o ból. nie tylko o ból fizyczny, o psychiczny ale też o strach. zapałka, o której mówię, ma wiele odcieni, od czerwoności i pożądania, aż do białego spokoju i czystości umysłu. czuję się bezpieczna w ramionach mojej zapałki. ale nie można całe życie palić jedną zapałkę. dlatego dziś czuję że dziewięć miesięcy dla jednej zapałki to wystarczająco. dzisiaj zapaliłam drugą zapałkę. będzie się tlić powoli płomieniem bardziej bezpiecznym od jakiejkolwiek zapałki poprzedzającej ją. kocham moją zapałkę. jest schronieniem w silnych ramionach przed moim światem. jest ucieczką od wszystkich złych rzeczy. moja zapałka ma końcówkę czerwoną. płomień jest więc pełny pewności, namiętności i żaru który gotuje wszystkie inne zapałki wywyższa się nad nimi. żadna nie iskrzy się jak ta zapałka. zapałka ta jest dla tej samej osoby co poprzednia. ale w tej zapałce oprócz związku istnieje też przyjaźń. w tym świecie nie mam nic do ukrycia. jestem naga i bezbronna i czuję się z tym dobrze. wiem, że moja zapałka będzie się tlić jeszcze długo, puki sama jej nie zgaszę.

niedziela, 23 lutego 2014

babilon

Czekaliśmy na Ciebie, Babilonie
Na rzeki płynące żywym ogniem
Czekaliśmy długo
Byś był zbawieniem
Witanym z odrazą
Nie ma z nami Babilończyków
Jest tylko wojna
Słychać jak płomień trawi
Każdą gałąź lasu babilońskiego
Każdą uśmiechniętą twarzyczkę
Czekaliśmy wszyscy
Gotowi do walki
O Syjon
Syjon tak upragniony,
Syjon tak utracony

Kieruj oczy na Syjon
Powiadał nam Ojciec
Powiadał także
Miłujcie się wzajemnie
A bramy Syjonu
Będą stały otworem

Nie było nikogo
Wiesz?
Czekaliśmy na Babilończyków
Kilka dni
Kilka chorób
Zgonów też kilka
Czekaliśmy z oczami
Skierowanymi na Syjon

Skurwysyny

Nie przyszliście.


czy dobrze

powiedz czy dobrze
w czarnym swetrze 
spacerować
pachnącym Tobą tylko
spać i funkcjonować 
z uśmiechem przyklejonym
błąkając się po krawędzi ust
wypowiadam bolesne słowa
ale to oni nas zmienili
nie martw się mój miły
tylko powiedz mi czy to dobrze
tak beztrosko
spacerować w Twym swetrze?

obiecać

obiecuję nie zostawiać
a jednak odpycham
raz po raz
każdego z was
jaka szkoda
czasami to pogoda
czasami kłótnie duże
cegła na cegle w murze
otaczam się i odgradzam
od świata odraza
zapach jego perfum
trzyma mnie w pościeli
w bieliźnie z czarnej koronki
i rozmazanym makijażem




środa, 19 lutego 2014

home, sweet home

a kiedy spotkam ciebie na śmierci zakrętach 



tęskniłam za domem. za uczuciem bezpieczeństwa. rano odbieram D z dworca.
widzę światła miasta
będzie dobrze



dawno nie czułam łez na policzkach till today
today is the new start



Kochanie, bądź klasowym błaznem
Ja będę piękną królewną we łzach
To nowa forma sztuki, ukazująca ludziom, jak mało się przejmujemy
Jesteśmy tacy szczęśliwi, nawet kiedy uśmiechamy się ze strachu
Chodźmy na kort tenisowy i rozmawiajmy




sobota, 25 stycznia 2014

cegły

Cegły



Wiesz, dokąd zmierzają się puste cegły?
Wielki budynek uczuć rujnuje
Nasze wspomnienia
Nie wiesz, co się przydarzy
Pytam własnego serca
Dokąd zmierzają puste cegły?
Jest morfiną pustki
Pod splecionymi dłońmi kryje się
Pusta przestrzeń serc
Bez smugi ani skazy
Przestrzeń nie do zapełnienia
Stracona
Czarnymi barwami pisane
Kiedy ręce oddalają się od siebie
Każdej minuty
Nie odpłyną
Chcę Cię pocałować
Sprawić żebyś czuł się dobrze
Ale wszystkie łzy są przelane
Nad pustymi dłońmi zakochanych
Naszymi dłońmi pełnymi piasku
Naszymi dłońmi bez emocji
I pustej przestrzeni naszych wielkich serc
Bez oddania uścisków
Mam połamane ręce
Będę nieobliczalna
Wypowiem słowa do drugiej duszy
Uczyć się kochać
Lecz wszystkie łzy zostały przelane
Więc powiedz mi dokąd zmierzają puste cegły?
Miłości krucha,
Dwojgiem dłoni muskana
Gdzie ukryłaś swoje szczęście?
Uciekłaś z budynku
Zbudowanego z pustych cegieł?
Chciałabym nad tobą płakać
Ale wszystkie moje łzy zostały wylane
Nad ruinami budynku zwanego

Miłością